sobota, 29 grudnia 2012

"Republika" czyli nastoletni agenci w akcji

„Republika” to 13 tom serii „Cherub”, opowiadającej o tajnych agentach w wieku od 12 do 17 lat, którzy działają na zlecenie rządu Wielkiej Brytanii. Ich głównym atutem jest fakt, że nikt nie podejrzewa dzieci o szpiegowanie i wypełnianie tajnych misji wagi państwowej.  Nie jest jednak konieczne, aby czytać 12 poprzednich części żeby móc sięgnąć po tę książkę. Pojawia się zupełnie nowy bohater, 12-letni Ryan. Poznajemy go w momencie, kiedy otrzymuje swoje pierwsze poważne zadanie. Ma zaprzyjaźnić się z Ethanem, wnukiem Ireny Aramow, która rządzi przemytnikami z Kirgistanu. Cel to wyciągnięcie od niego jak największej ilości informacji na temat tego, co robi jego rodzina. Równolegle toczy się historia 11-letniej Chinki Fu Ning, której ojciec okazuje się być handlarzem żywym towarem, a ona sama musi uciekać z Chin razem z przybraną matką. Historia splata się, kiedy w drodze z Chin do wielkiej Brytanii Fu Ning spotyka w Kirgistanie Leonida Aramowa, który chce wyciągnąć pieniądze od jej przybranej matki.
 
Podstawowe pytanie, jakie nasunęło mi się po lekturze książki brzmi: czy jest ona faktycznie przeznaczona dla młodocianego czytelnika? Czytając opis na okładce spodziewałam się nudnawej książki dla dzieci. Napis „niewskazane dla czytelników poniżej 12 lat” wzięłam za kokieterię. Nic bardziej mylnego. Owszem, niewyszukane słowa i fabuła, za którą łatwo nadążyć przemówią bardziej do dzieci. Autor dotyka jednak poważnych problemów jak handel ludźmi czy prostytucja, nie szczędzi opisu tortur i przekleństw. Nie twierdzę, że młodzież ma uciekać od takich tematów, jednak sposób ich przedstawienia nie wydaje mi się odpowiedni dla tak młodego czytelnika. Są również inne elementy, które mnie drażnią. Na przykład: bohaterowie są wysportowani – fajnie, ale sześciopak u 12-latka? To chyba lekka przesada. Inny przykład: gdy główna bohaterka (przypominam - ma 11 lat) widzi jak jej matka zabija z pistoletu dwóch ludzi, zamiast szoku i płaczu metodycznie pyta ją, skąd wzięła broń. Rozumiem, to mają być bohaterskie dzieci, ale gdzieś muszą leżeć granice.
 
Podsumowując, może nie jest to mistrzowskie pisarstwo ani fabuła godna wielkiego kryminału, ale zdecydowanie dobrze się ją czyta, wręcz jednym tchem. Mimo faktu, że jestem dwukrotnie starsza niż główny bohater, miałam sporo frajdy czytając tę książkę i chętnie sięgnę po kontynuację. Apelowałabym jedynie o podniesienie cezury wieku potencjalnych czytelników, za co pewnie zostanę wyśmiana przez zaznajomione z brutalnością tego świata 12-latki.

niedziela, 16 grudnia 2012

Powrót do arcydzieła


W minionym tygodniu po raz kolejny przeczytałam „Lolitę” Vladimira Nabokova. Pierwszy raz sięgnęłam po nią tuż po mojej maturze, kiedy wyznaczyłam sobie zadanie przeczytania kilku powieści określanych mianem arcydzieł literatury. „Lolita” od razu mnie zachwyciła. Styl pisania, dobór słów, historia tak różna od tego co czytałam dotychczas. Widać rękę mistrza. Od tego czasu minęło 5,5 roku i natchniona przez koleżankę, która pisze pracę o Nabokovie, postanowiłam przeczytać ją jeszcze raz.

Tak naprawdę nawet zarys fabuły w tym przypadku musi zabrać trochę miejsca i niestety będzie mały spoiler. Jest to rzekomo autobiografia głównego bohatera, który przybiera pseudonim Humbert Humbert. Wychowany we Francji, w wieku 13 lat zakochuje się ze wzajemnością w równolatce Annabel. Ich uczucie zostaje przerwane przez śmierć Annabel, spowodowaną tyfusem. Od tego czasu bohater zaczyna mieć swego rodzaju obsesję na punkcie małych dziewczynek, które są gdzieś w połowie drogi między dzieciństwem a pierwszymi oznakami dorosłości. Nazywa je nimfetkami. Przed wybuchem II wojny światowej bohater przenosi się do Stanów Zjednoczonych. W 1947 roku trafia do domu Charlotty Haze, wdowy mieszkającej z 12-letnią córką Dolores. Widzi w niej wcielenie swojej dawnej miłości. Po krótkim czasie Humbert pod przymusem żeni się z Charlottą, miesiąc później ginie ona w wypadku samochodowym. Humbert zabiera Lolitę (jak nazywa swoją pasierbicę) z obozu wakacyjnego i wyrusza z nią w roczną podróż po Stanach. W czasie tej podróży Humber chce wykorzystać Lolitę, ale to w końcu ona uwodzi jego i okazuje się, że nie był on jej pierwszym partnerem seksualnym. W końcu osiedlają się w Beardsley, małym miasteczku w Nowej Anglii. Humbert odgrywa rolę ojca dziewczyny i posyła ją do prywatnej szkoły dla dziewcząt. Jest zazdrosny i ściśle kontroluje wszystkie jej spotkania towarzyskie, zabrania jej chodzenia na randki i udziału w prywatkach. Po kilku miesiącach znowu wyruszają w podróż, podczas której Lolita ucieka. Następne ich spotkanie następuje dopiero po 3 latach. Nie jest to koniec historii, ale dla osób, które nie czytały niech chociaż zakończenie pozostanie tajemnicą.

Kilka lat temu, poza oczywistym faktem zachwytu nad książką, potrafiłam w jakiś sposób wytłumaczyć zachowanie głównego bohatera. Jego samotność, poszukiwanie miłości, usprawiedliwianie, że przecież kiedyś dziewczynki w wieku 12, 13 lat wychodziły za mąż i rodziły dzieci nawet mnie przekonywały. Tym razem czytając zauważyłam u siebie zmianę nastawienia, zmianę subtelnych odczuć w stosunku do bohaterów i opisywanej sytuacji. Moje współczucie zastąpiła pewność, że bohater nie powinien opuszczać klinik psychiatrycznych, w których już wcześniej bywał. Dziwnie lokowana miłość jawi mi się jako pedofilia w czystej postaci. Tłumaczenie sobie „dziewczyna też nie była bez winy” zamieniam na „jak on mógł tak zniszczyć jej życie?”. And so on.

Niech Was nie zniechęca moja opinia o treści, ponieważ ta książka to o wiele więcej niż tylko fabuła. To mistrzostwo stylu, zawierające w sobie wiele odniesień do innych dzieł literackich i tekstów kultury, mnogość aliteracji i gier słownych. To również interesujący obraz społeczeństwa amerykańskiego lat '40 i '50. Należy również dodać, że słowo „nimfetka” wymyślone przez Nabokova weszło do słownika i funkcjonuje w mowie potocznej po dziś dzień. To pozycja, której nie muszę polecać. Rozumie się samo przez się, że trzeba ją przeczytać.

wtorek, 11 grudnia 2012

Detektyw wszech czasów


Co jakiś czas zaczynam odczuwać przymus sięgnięcia po kolejną pozycję z klasyki światowej literatury, której jeszcze nie czytałam. Na mojej liście „must read” nie mogło zabraknąć Sherlocka Holmesa. Od momentu kiedy kilka miesięcy temu przeczytałam pierwszą powieść Arthura Conan Doyle'a, w której powołał do życia tego znamienitego detektywa, stał się on jednym z moich ulubionych bohaterów literackich. Do dziś przeczytałam wszystkie 4 powieści i 3/4 opowiadań w jakich występuje postać Holmesa.

First things first. Holmes po raz pierwszy pojawił się w powieści „Studium w szkarłacie” wydanej w 1887 roku. Łącznie Conan Doyle napisał 4 powieści oraz 56 opowiadań o detektywie. Nie były to jego jedyne dzieła. Zaczynał pisząc powieści historyczne, a szerszej publiczności jest znany również z książki „Zaginiony świat”, która doczekała się ekranizacji. Czytelnicy uwielbiali pisarstwo Conan Doyle'a, ale gorętszą miłością kochali fikcyjnego Sherlocka. Dlatego też, gdy w 1893 autor uśmiercił Holmesa w opowiadaniu „Ostatnia zagadka”, napłynęły do niego stosy listów, aby przywrócił go do życia. Tak też się stało. 
W 1903 roku w opowiadaniu „Pusty dom” detektyw cudownie ocalony powrócił, aby rozwiązywać kolejne zagadki kryminalne.

Sherlock Holmes to nie jakaś tam postać fikcyjna. To ubóstwiany bohater, który do dziś silnie oddziałuje na kulturę popularną, a przede wszystkim na wyobraźnię czytelników. Książki o detektywie są według NY Times na trzecim miejscu najczęściej czytanych pozycji książkowych na świecie, zaraz po Biblii i słowniku. Przetłumaczono go na 84 języki, istnieje 357 stowarzyszeń „sherlokistów”, jest ponad 10 000 publikacji encyklopedycznych, studiów i innych prac na temat wybitnego detektywa. Ma nawet swoje muzeum w Wielkiej Brytanii, na Baker Street 221b, gdzie „mieściło się” jego mieszkanie.1

W chwili obecnej traktuję działa z Sherlockiem Holmesem jako jedną całość. Każde ma w sobie coś interesującego, intrygę, inteligentne rozwiązanie, dreszczyk emocji. Polecam przeczytać wszystko :) Można to nawet zrobić kupując tylko jedną książkę. W 2011 roku ukazała się po polsku „Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa” zawierająca – jak głosi tytuł – wszystkie powieści i opowiadania. Jest to dość opasły tom, jednak o niezbyt wygórowanej cenie. To dla wielbicieli. Dla chcących dopiero poznać sylwetkę detektywa, polecam zacząć od początku, a więc od „Studium w szkarłacie”. Odrobinę mroczna i inteligentna postać Sherlocka z miejsca urzeka czytelnika. Jego wnikliwość i dar obserwacji fascynują, a dobrze skonstruowane opowieści trzymają w niepewności do końca. Tylko Holmes zna wszystkie odpowiedzi. My musimy doczytać do końca.