sobota, 9 lutego 2013

Magia?


Zaintrygowana zwiastunem filmu opartego na książce, sięgnęłam ostatnio po „Piękne istoty” autorstwa dwóch pań: Kami Garcii i Margaret Stohl. Jest to kolejna powieść dla młodzieży, która biła rekordy sprzedaży (pierwsza dziesiątka Amazon.com w 2009 roku), i kolejna, która ma dobrze znany schemat. Ona i on, trochę wyobcowani, nieprzystający do rówieśników, zakochują się w sobie, a oprócz tego pojawiają się niezwykłe zjawiska (w tym przypadku magia). Mimo, że nie mogę jej z czystym sumieniem polecić, postanowiłam o niej napisać, gdyż w przypadku powodzenia filmu ruszy lawina zainteresowania książką.

Jest to histora Leny Duchaness, która pochodzi z rodu Obdarzonych. Każdy z jej rodziny w dniu szesnastych urodzin dowiaduje się, czy będzie służył białej czy czarnej magii. Nie mają wpływu na to, którą ścieżkę wybiorą. Lenę poznajemy, gdy do jej urodzin pozostaje 5 miesięcy. Akcja widziana jest oczyma drugiego głównego bohatera, Ethana. Jest on zwykłym nastolatkiem, mieszkającym w prowincjonalnym (fikcyjnym) miasteczku Gatlin. Od kilku miesięcy w jego snach pojawia się dziewczyna, którą w końcu spotyka na szkolnym korytarzu. Jest nią właśnie Lena. Dziewczyna zamieszkuje u swojego wujka Macona, który prawie nie wychodzi ze swojej rezydencji, przez co w mieście jest uważany za dziwaka.

Bohaterowie zakochują się w sobie i starają się znaleźć sposób, aby Lena w dniu swoich zbliżających się urodzin nie musiała przechodzić na stronę czarnej magii (dziewczyna jest przekonana, że to właśnie czarna magia jest jej przeznaczeniem). W tle przedstawiona jest dziwna sytuacja rodzinna Ethana (którego ojciec od śmierci swojej żony prawie nie wychodzi ze swojego pokoju, twierdząc, że pisze książkę, czego jednak nie robi) oraz sytuacja w szkole (w której grupa osób popularnych odrzuca Lenę, a później również jej chłopaka).

Jak wspomniałam wcześniej, dla mnie jest to pewien utarty schemat. Problemy nastolatków czy dziwne relacje rodzinne są w wielu książkach. Czarownice są ostatnio trochę mniej eksploatowane, dzięki czemu można uniknąć uczucia, że czytamy ciągle o tym samym. Do tego mam wrażenie, że występuje tu duża idealizacja postaci, które czytają poważne lektury i interesują się poezją, nie oglądają telewizji i nie grają w gry komputerowe. Trochę prawdopodobieństwa nadaje sytuacji fakt, że główny bohater ukrywa przed kolegami swoją czytelniczą pasję.

Generalnie książka nie jest zła, czyta się szybko, ale chyba zaczynam odczuwać przesyt młodzieżową literaturą amerykańską, która zagnieździła się na pewnym poziomie i nie czuje potrzeby podskoczyć wyżej. Po przeczytaniu połowy książki nadal nie mogłam się zdecydować, czy jest ona dobra czy zła. Jest chyba po prostu nijaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz