niedziela, 29 grudnia 2013

Jane Eyre

Istnieją takie nazwiska, z którymi mamy już gotowe skojarzenia, zwłaszcza jeżeli chodzi o uznanych w świecie literatów. Jednym z tych nazwisk jest na pewno Brontë. Moje pierwsze zetknięcie się z tym nazwiskiem miało miejsce przy czytaniu „Wichrowych wzgórz” i nie było dla mnie zbyt satysfakcjonujące. Jednak czego nie dokonała Emily, udało się jej siostrze Charlotte.

„Dziwne losy Jane Eyre” (dlaczego w polskim tytule dodano owe „dziwne losy” pozostaje dla mnie zagadką) to wydana w 1847 roku modelowa powieść wiktoriańska. Książka opowiada historię sieroty wychowanej bez miłości przez ciotkę, która ostatecznie pozbywa się jej gdy ta ma 10 lat, wysyłając ją do zakładu w Lowood. Tam Jane kształci się i zostaje nauczycielką. W wieku 18 lat trafia do domu pana Rochestera, gdzie ma uczyć małą Adelkę – wychowankę pana domu. I kiedy wreszcie wydaje się, że jej życie wychodzi na drogę szczęścia (zostaje narzeczoną Rochestera), los znowu wystawia ją na próbę.

Jane Eyre dołącza do plejady XIX-wiecznych bohaterek literackich, których brak wpływu na własne życie doprowadza mnie do szewskiej pasji. Rzeczy dzieją się jakby bez udziału ich woli, bez możliwości ukształtowania swojego życia w sposób je zadowalający. To zawsze decyzje osób trzecich sprawiają, że wybierają tę lub inną drogę. Ilekroć czytam o takiej bohaterce, a w jej życiu akurat dzieje się źle, myślę sobie: jak możesz być taka układna, taka bezwolna? A potem, gdy jestem jeszcze bardziej wkurzona jej postawą: dobrze ci tak, bezwolna istoto, jak nie umiesz się postawić to cierp!

Jane jest jednak trochę fajniejsza od reszty jej literackich koleżanek i pod koniec można u niej zauważyć pewne wyrobienie się charakteru. Zaczyna kształtować swoją przyszłość, nie poddaje się i sama tworzy swoje szczęśliwe zakończenie. Może właśnie to sprawiło, że ta książka naprawdę mi się podobała i polecam ją każdemu, kto jeszcze nie przekonał się do angielskiej literatury XIX wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz